sobota, 23 maja 2015

    Dzisiaj wpis będący spontaniczną notatką, powstałą z potrzeby przełożenia "na papier" porcji przemyśleń, dotyczących pewnej realizowanej właśnie ekranizacji bardzo znanej francuskiej serii komiksowej. Nie chcę, żeby mój wpis był po prostu kolejną kopią innych doniesień na ten temat, a raczej pragnę tu przedstawić wspomniany wyżej zestaw własnych refleksji dotyczących omawianego niżej zagadnienia.

Valerian i Laurelina w ujęciu Jean-Claude'a Mezieres'a.

    Nie ulega wątpliwości, że komiksowa seria o przygodach nierozłącznej pary czasoprzestrzennych agentów, Valeriana i Laureliny, to jedna z najsłynniejszych frankofońskich sag komiksowych. Aż dziw bierze, że tak długo nikt nie podjął próby przeniesienia jej na wielki ekran. Co prawda kilka lat temu powstała seria animowana a'la anime, bazująca w jakimś stopniu na komiksowym pierwowzorze, jednak tą produkcję uważam za tak denną, że pozwolę sobie nie kontynuować tematu... Za aktualną ekranizację zabrał się natomiast sam Luc Besson, chyba najbardziej znany współczesny, francuski reżyser filmowy. W jego dorobku znajdują się m.in. tak słynne obrazy jak 'Nikita', 'Leon zawodowiec', 'Wielki błękit' czy zeszłoroczna produkcja ze Scarlet Johansson w roli głównej - 'Lucy'. Besson ma także doświadczenie przy tworzeniu filmów SF, czy, żeby być bardziej dokładnym, space opery. Mam tu oczywiście na myśli zrealizowany w 1997r. 'Piąty element', który stał się swego czasu wielkim przebojem i myślę, że śmiało rzec iż do dziś ma status dzieła kultowego. Osobiście po ekranizacji przygód Valeriana spodziewam się podobnej stylizacji i klimatu filmu tym bardziej, że obydwa tytuły mają ze sobą więcej wspólnego niż mogłoby się wydawać...

'Piąty element' z Milą Jovovich i Brucem Willis'em stojącymi na 'parapecie'? Nie, chyba jednak nie :)
    Otóż, Besson przymierzał się do realizacji Piątego 'Elementu' już około 1991r. Nawiązał wtedy współpracę z rysownikiem serii o przygodach Valeriana i Laureliny, Jean-Claudem Mézières'em, który zaczął tworzyć szkice koncepcyjne na potrzeby planowanej produkcji filmowej. Kiedy jednak projekt Bessona utknął w martwym punkcie, a sam reżyser porzucił go na kilka lat, aby zająć się nowym filmem (którym okazał się być 'Leon Zawodowiec') Mézières powrócił do rysowania Valeriana. I tak światło dzienne ujrzał album 'Les cercles du pouvoir' (Kręgi mocy). W tym właśnie odcinku przygód pary kosmicznych podróżników, pojawiła się wizja futurystycznego miasta oraz postać niejakiego S'traksa, jeżdżącego powietrzną taksówką. Oba te elementy niezaprzeczalnie przywodzą na myśl to, co widzowie ujrzeli kilka lat później we wspomnianym filmie Bessona.

Luc Besson, zdjęcie w miarę aktualne o ile mi wiadomo.

    Ta nieco przydługa dygresja miała na celu pokazać, że Luc Besson nie jest osobą przypadkową, jeśli chodzi o adaptację przygód pary czasoprzestrzennych podróżników. Nie ukrywam jednak, że mimo pewnego podekscytowania, mam również sporo obaw co do tego projektu. Z jednej strony myślę, że Besson może dobrze 'czuć temat' i zrobić na prawdę dobrą adaptację. Z drugiej strony jednak, to co do tej pory ujawniono to przede wszystkim fakt, że adaptacja powstanie, po drugie 'reveal poster' o którym więcej za chwilę, oraz, a może przede wszystkim, przedstawiono parę aktorów, mających się wcielić w postaci głównych bohaterów filmowej adaptacji.

Cara Develinge - najbardziej 'laurelinowe' zdjęcie jakie udało mi się znaleźć w otchłaniach Internetu.

    No i właśnie, dokładnie ten punkt budzi aktualnie moje największe wątpliwości. Laurelina to w komiksach uosobienie uroczej, zaradnej, rudowłosej i filigranowej młodej kobiety. Natomiast aktorka która ma się w tą postać wcielić, Cara Develinge, ma w mojej ocenie zbyt agresywny wygląd. Nadaje się ona raczej do odtwarzania postaci jakiejś tajemniczej i zabójczej femme fatale, kobiety agresywnej, gwałtownej a nie uroczej, uśmiechniętej Laureliny... Z kolei komiksowy Valerian to facet z krwi i kości, inteligentny, może trochę zarozumiały, dosyć wysoki i nieźle zbudowany, można by powiedzieć "archetypowy bohater". Natomiast Dane DeHaan, aktor który ma zagrać tą postać, nie jest zupełnie podobny do bohatera komiksu (zarówno jeśli chodzi o fizjonomię jak i posturę). Dodatkowo wygląda po prostu jak jakiś wymoczek, przysłowiowy "leszcz barowy". Być może aktorem jako takim jest dobrym, natomiast w roli kosmicznego agenta ja osobiście zupełnie go nie widzę... Oczywiście, że na potrzeby filmu aktorzy zostaną do pewnego stopnia wystylizowani. Dziewczyna będzie miała zafarbowane na rudo włosy, oboje zostaną ubrani w skafandry kosmiczne a jednak wciąż jestem bardzo sceptycznie nastawiony do wybranych przez reżysera odtwórców głównych ról...

Dane DeHaan - ten aktor wygląda jak chłopak z liceum - za młodo do roli filmowego Valeriana.

    Jakoś nie widzę też tych dwojga jako sprawnie współpracującego, nierozłącznego duetu agentów czasoprzestrzennych. Oby nie było klapy, lecz cóż - nie mam na to wpływu, pozostaje mi czekać cierpliwie na nowe szczegóły dotyczące projektu. Mogę jednak spekulować, kto według mnie lepiej sprawdziłby się jako filmowi bohaterowie. Cóż, szczerze powiedziawszy, nie mam jakichś szczególnych preferencji jeśli chodzi o postać głównego bohatera, poza uwagami wiążącymi się z tym, co napisałem nieco wyżej: że powinien to być facet, który będzie wyglądał bardziej zawadiacko i męsko niż Dane DeHaan. Natomiast mam kilka osobistych typów co do możliwych odtwórczyń roli Laureliny, aktorek o zdecydowanie delikatniejszej i bardziej pasującej do tej postaci urodzie. I tak mogły by to być: Jacqueline Emersen czy Rachel Hurd-Wood a idealną Laureliną byłaby w mojej ocenie Rose Leslie wystylizowana tak jak na zdjęciu poniżej!

Jacqueline Emmersen.

Rachel Hurd-Wood.
Last but definitely not least - Rose Leslie!!!!

    Jeśli chodzi o scenariusz, to wybór albumu 'L'Empire des mille planètes(Cesarstwo tysiąca planet) jako bazy scenariuszowej, w mojej ocenie wydaje się być trafiony (zastanawia mnie jedynie dlaczego Besson chce to przełożyć na "Miasto tysiąca planet"?). Mamy tu bowiem dosyć rozbudowany, szybko rozwijający się scenariusz, z wartką akcją i kilkoma niespodziewanymi jej zwrotami. Jednym z głównych, jest epizod w postaci zakupu na Syrcie przez Laurelinę starego ziemskiego zegarka, który to gadżet staje się głównym czynnikiem, popychających bohaterów w olbrzymie kłopoty! Nie chcę jednak umieszczać tu spojlerów, natomiast gorąco polecam zapoznanie się z samym komiksem. Do tego mamy tam wątek walki o wolność i obalania tyranii, tajemniczej sekty długowiecznych Wiedzących, mających główną bazę na asteroidzie Slomp i, rzecz jasna, wątek skoków w czasie i przestrzeni, choć nie są one w tym odcinku osią całej fabuły.

Okładka jednego z francuskich wydań 'Cesarstwa tysiąca planet'.

    I jeszcze kilka słów odnośnie ujawnionego posteru do filmu. Właściwie nie pokazuje on zbyt wiele, stanowi w mojej ocenie rodzaj teaser'a, co jednak nie znaczy, że jest zupełnie nieciekawy. Otóż, jeśli przyjrzymy się dokładnie przerwom w literach to okaże się, że jest to "smuga kondensacyjna" po przelocie statku czasoprzestrzennego Valeriana, który jako niewielki obiekt jest widoczny z prawej strony napisu. Powiększenie tego obszaru pozwala stwierdzić, że prawdopodobnie twórcy nie będą kombinować z "ulepszaniem" wyglądu pojazdu naszych bohaterów i będzie on wyglądał niemal identycznie jak w oryginale, czyli na kartach komiksów. Kwestią niewiadomą pozostaje też aktualnie jakiekolwiek zaangażowanie autorów serii (Pierre'a Christine'a i J-C.Mezieres'a) w produkcję filmową (co w mojej ocenie zwiększyłoby prawdopodobieństwo zbieżności adaptacji z oryginałem) lecz myślę, że za jakiś czas dowiemy się także i tego.

Fragment ujawnionego plakatu powstającej ekranizacji z przelatującym statkiem Valeriana - to ten mały obiekcik z prawej strony napisu.

A tutaj jeszcze ojcowie przygód Valeriana i Laureliny. Od lewej scenarzysta - Pierre Christin i rysownik Jean-Claude Mezieres.