środa, 19 października 2016

Słów kilka na temat wizyty Bedu na MFKiG 2016 i "Przewodnika po krainie fantazji"

Lektury są pożywką dla wyobraźni. Poszerzają horyzonty i podsuwają pomysły do dalszego przetworzenia. Podobnie jest z rysowaniem: im więcej szkicujesz, tym łatwiej przychodzi ci tworzenie kolejnych postaci. A jeśli często przebywasz w świecie wyobraźni, stajesz się bardziej twórczy.” - Bernard Dumont.

Spotkaniem z autorem serii "Hugo", Bernardem Dumontem (na zdjęciu w środku), na MFKiG 2016. 

    Tak więc po raz kolejny pojechałem na MFKiG do Łodzi a jednym z powodów była chęć uczestniczenia w spotkaniu z autorem komiksowej serii, będącej jednym najfajniejszych wspomnień z dzieciństwa, jeśli chodzi o obcowanie ze sztuką komiksu. Ta seria to "Hugo", autorstwa Bernarda (Bedu) Dumonta... Początek spotkania nieco się opóźnił, bo Bedu niestrudzenie rozdawał autografy na płycie głównej Atlas Areny, oblegany przez fanów. W końcu jednak na sali pojawił się przywitany gromkimi brawami długo oczekiwany gość - niewysoki, trochę przygarbiony posiwiały pan z brodą. Zazwyczaj opowieści które czytaliśmy kiedyś, w dzieciństwie, mają w sobie, poprzez nasze wspomnienia, pewien czar, wydają nam się niezwykłe, magiczne, wyjątkowe. Rzeczony czar zazwyczaj szybko jednak pryska kiedy wiele lat później docieramy ponownie do danego dzieła. Najczęściej opowieści które kiedyś zachwycały, okazują się płytkie, infantylne, sztampowe czy wręcz głupie (na przykład poprzez swój slapstikowy, żenujący tandetą humor). Seria o przygodach rudego trubadura, Hugo, i jego towarzyszy, jest jednym z chlubnych wyjątków. Przy ponownym spotkaniu, z perspektywy dorosłej już osoby którą jestem, seria nadal pozostaje wspaniałą opowieścią, łączącą w sobie cechy baśni osadzonej w średniowieczu, zgrabnie splatającej wątki pseudo-historyczne i fantastyczno-magiczne. Pełno w niej humoru, który bawi po dziś dzień dużych i małych czytelników. Tym bardziej cieszy fakt, że Egmont Polska zdecydował się na wydanie zbiorczego wydania tej serii wraz z materiałami dodatkowymi, zawartymi w tomie „Przewodnik po krainie fantazji”, któremu, obok tematu spotkania z Bedu poświęcony będzie ten tekst.

W Średniowieczu trubadurom często towarzyszyły niedźwiedzie, choć zapewne nie tak sympatyczne jak miś Biscoto.

    Wracając jednak do samego spotkania, to już wkrótce po jego rozpoczęciu okazało się, że autor wspomnianej komiksowej serii, to przesympatyczny i skromny człowiek. Im dłużej trwała sama prelekcja tym bardziej ja osobiście uświadamiałem sobie, jak wiele z pogodnej i spokojnej osobowości belgijskiego rysownika zostało przelane na karty jego komiksów. Wkrótce dowiedzieliśmy się, że autor lubi Średniowiecze i że zawsze go ono fascynowało. A także, że studiował różnego rodzaju materiały (książki, mapy, ryciny) o tamtych wiekach i stąd chociażby wziął pomysł, przeniesiony na karty komiksu, że trubadurzy mieli ze sobą często tresowane niedźwiedzie. Dowiedzieliśmy się też, że Narcyz, czyli małe latające stworzenie, będące personifikacją losu głównego bohatera, prawie na pewno jest Włochem, a także, że autor lubi koty (stąd na przykład zabawne sceny z Biscotem i kotami, które go sobie upodobały i nieustannie chowały się pod jego ubraniem, chcąc z nim podróżować). Na pytanie o kolor włosów głównego bohatera, Bedu odpowiedział, że to przez to, że jego druga córka jest ruda. Dumont stwierdził też, że tak, na początku lat 90. kiedy seria była wydawana w Polsce przez wydawnictwo Orbita, docierały do niego sygnały o popularności przygód wykreowanych przez niego bohaterów w kraju nad Wisłą, ale nie zdawał sobie sprawy, że skala tejże popularności mogła być tak duża. Był jeszcze bardziej zaskoczony, że po ponad ćwierćwieczu ta seria jest u nas, w Polsce, nadal pamiętana i że dorośli dziś ludzie dziękują mu za stworzenie opowieści, którą uwielbiali w dzieciństwie a dziś czytają ją swoim dzieciom. Autor powiedział także, że nie ma szans na powrót przez niego do rysowania tej serii, gdyż była ona tworzona niemal 30 lat temu a od tego czasu jego warsztat bardzo się zmienił i nie potrafiłby wrócić do stosowanej wtedy techniki...

Okładka polskiego wydania "Przewodnika po krainie fantazji" z czwórką głównych bohaterów serii: wróżką Śliweczką (z białymi włosami), rudowłosym Hugo, niedźwiedziem Biscoto, i Narcyzem (mała postać z kapeluszem, unosząca się w powietrzu). Wyd. Egmont 2016r.

    Doskonałym rozszerzeniem i uzupełnieniem informacji ze spotkania z autorem okazał się wspominany jużalbum „Przewodnik po krainie fantazji”. Został on zredagowany, podobnie jak wiele innych wydawnictw poświęconych słynnym frankofońskim twórcom komiksowym, przez wybitnego publicystę od lat związanego ze światem komiksu – Patricka Gaumera. I tak „Przewodnik”, w formie wywiadu, opisuje historię Barnarda Dumonta i tego jak z ekonomisty (którym jest z wykształcenia) stał się pełnoprawnym rysownikiem komiksowym. Opowiada o jego pierwszych seriach, jak „Les Gorilles at le roi dollar” (Goryle i bóg dolar), „Ali Beber”, czy „P'tit Prof” (Profesorek). Jednak głównym tematem tego albumu jest oczywiście seria "Hugo". Co ciekawe, pierwotnie autor chciał stworzyć opowieść której bohaterami miały być antropomorfizowane zwierzęta, jednak pomysł został odrzucony przez szefostwo magazynu Tintin, jako, że serie ze zwierzęcymi bohaterami nie najlepiej się wtedy sprzedawały. Właściwie właśnie dzięki temu niepowodzeniu, skorzystała seria Hugo, której pierwszy album „Zaklęcie w fasolę” zarys fabuły czerpie bezpośrednio z nieopublikowanej opowieści o Picolo, długouchym króliku, żyjącym na średniowiecznym zamku i mającego w sobie wiele z późniejszych cech rudowłosego trubadura. W publikacji znalazła się też bardzo ciekawa ale i smutna informacja. Mianowicie autor pracował nad kolejnym albumem serii, mającym nosić tytuł „Les Signeurs des reves” (Władcy snów), który jednak nie został ukończony. Powstały już nawet szkice kilku plansz oraz zarys fabuły, która miała też podobno dawać punkty wyjścia dla kolejnych części serii. Niestety, z powodów zmian w Le Lombard pod koniec lat 80. XXw., Bedu projekt zarzucił. Jak sam stwierdził w wywiadzie zamieszczonym w "Przewodniku" po ponad trzydziestu latach nawet nie pamięta dokładnie, jak chciał poprowadzić fabułę opowieści, a szkoda...

Jak się okazuje, "Przewodnik" nie zawiera wszystkich istniejących ciekawostek i grafik powstałych do serii "Hugo". Tutaj okładka do jakiegoś wydania specjalnego - nie udało mi się jednak ustalić, z jakiego wydawnictwa lub magazynu komiksowego?

    W "Przewodniku" znalazły się też wszystkie istniejące jedno i kilkustronicowe opowieści o przygodach Hugo i jego przyjaciół, które ukazywały się okazyjnie, głównie w belgijskiej i francuskiej edycji magazynu Tintin i Hello Bede. Album zawiera także inne ciekawostki, jak niepublikowane projekty okładek, rysunki i szkice, czy wreszcie kilka sporych akapitów na temat planowanej animowanej ekranizacji przygód rudego trubadura, która jednak, niestety, nie doszła do skutku, choć zaczął już nawet powstawać pierwszy odcinek. Ogólnie rzecz biorąc cały album jest zbiorem unikalnych ciekawostek zarówno jeśli chodzi a samego Bernarda Dumonta i jego twórczość, a serię Hugo w szczególności. Cieszę się, że Egmont postanowił wydać zarówno wydanie zbiorcze samej serii o sympatycznym rudzielcu i jego przyjaciołach, zawierające wszystkie pięć istniejących tomów z ich przygodami, jak i „Przewodnik po krainie fantazji”. Ciekawym zagadnieniem pozostaje, czy w wydaniu francuski "Integral" zawierał także "Przewodnik" w tym samym tomie (nie udało mi się tego ustalić)? Jeśli tak, to dlaczego Egmont wydał je oddzielnie? Czy wydawnictwo sądziło, że tom całościowy będzie za drogi, bądź za ciężki (dajmy na to nieporęczny do czytaniu dziecku w łóżku do na dobranoc)? A może chodziło bardziej o to, że uznano, iż "Przewodnik po krainie fantazji" będzie pozycją mniej ciekawą, przeznaczoną do zakupu przez fanów komiksu, natomiast przeciętna/przypadkowa osoba kupująca wydanie zbiorcze może potencjalnie nie być zainteresowana tego typu materiałami dodatkowymi? W mojej ocenie także atrakcyjniej by to wyglądało, gdyby "Przewodnik po krainie fantazji" miał inną okładkę inż wydanie zbiorcze. Ciężko powiedzieć, czy nie było innego rysunku, który można by wykorzystać? Warto też podkreślić, że francuskie wydanie zbiorcze ukazało się zaledwie kilka miesięcy wcześniej (a dokładnie w maju 2016r.). Być może szybkie wydanie u nas jest związane z tym, że Egmont ma dobre kontakty/kontrakty z belgijską oficyną Le Lombard (na przykład z tego powodu, że ta oficyna wydaje serię Thorgal). Jednak ponownie - to tylko dywagacje?

A tutaj ilustracja, która stanowi wypełnienie wewnętrznych stron okładki "Przewodnika" i wydania zbiorczego przygód rudego trubadura (tam, w kolorze niebieskim). Warto nadmienić, że tak właśnie wyglądają oryginalne plansze tworzone przez Bedu, który nakładanie kolorów w serii "Hugo" powierzył Luce Danielowi.

    Podsumowując, jak zostało to już częściowo powiedziane na początku artykułu „Hugo” jest serią, która nic nie straciła przez lata ze swojego uroku, miło do niej wrócić, nawet mi, dorosłemu czytelnikowi, a jeśli chodzi o dzieci, to osobiście postawiłbym tą komiksową serię, na „półce młodego czytelnika” tuż obok przygód "Kubusia puchatka" czy "Małego księcia", aby do wszystkich tych opowieści często, na zmianę, powracać.

Wydawnictwo: Egmont
10/2016
Liczba stron: 64
Format: 215x290 mm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolor
ISBN-13: 9788328118669
Wydanie: I
Cena z okładki: 59,99 zł