sobota, 29 kwietnia 2017

Szalony pilot

    Pierwotnie artykuł ten ukazał się w magazynie KZ (a dokładnie  rzecz biorąc ponad 10! lat temu, w KZ 45 z 2007r.). Jednak ze względu na spartańską szatę graficzną w jakiej wtedy ujrzał on światło dziennie jak i po prostu, z chęci przeredagowania jego treści zamieszczam go w nieco zmienionej, odświeżonej formie na tym blogu. Dodatkowo, w przeciągu minionej dekady zmieniła się trochę moja percepcja serii o przygodach Funky'ego Kovala jako całości. Kilka lat temu światło dzienne ujrzał ostatni (jak się wydaje) tom serii "Wrogie przejęcie" a przez jakiś czas było też głośno o filmowej adaptacji przygód kosmicznego detektywa która jednak finalnie nie doszła do skutku. Poniższy tekst został uzupełniony moimi aktualnymi przemyśleniami także odnośnie tych dwóch ostatnich tematów.

A oto i on, jeden z najsłynniejszych, kanonicznych już bohaterów komiksu polskiego we własnej osobie.

Por. Funky Koval, "Air Star Force". Pięć lat czynnej służby. Miliardy na liczniku, Odznaczenia. Także Srebrna Gwiazda Palantiru”... Zodiakalny Baran, uprawiający Assari (nigdy nie udało mi się dojść, co to właściwie jest?), lubiący polować – nad jego łóżkiem wisi sztucer myśliwski i poroża zwierząt; czytający fantastykę (mam tu na myśli zarówno czasopismo o tym tytule, jak i gatunek literacki), palący papierosy; nie stroniący również od innych typowo męskich rozrywek, jak na przykład towarzystwo pięknych kobiet (zresztą kto by tego nie lubił), o których względy zazwyczaj nawet nie bardzo musi się starać... Koval jest zawsze bardzo uparty w dążeniu do celu, bezkompromisowy w działaniu, często nagina, czy wręcz łamie, obowiązujące prawo, w celu osiągnięcia zamierzonego (na szczęście zazwyczaj szczytnego) celu. W swoich działaniach nie stroni od przemocy fizycznej i walki wręcz tam, gdzie jest to niezbędne. Kiedy jest to naprawdę konieczne, jest też w stanie zabić z zimną krwią. Nigdy nie może usiedzieć na miejscu, bo zawsze coś pcha go do działania. Przez to też wpada nieustannie w coraz to nowe kłopoty... Tak właśnie przedstawia się sylwetka jednej z najbardziej znanych, można powiedzieć, że klasycznych już postaci polskiego komiksu.


W trzech (stan na 2007r. - przyp. red.) istniejących albumach o przygodach tego bohatera, można znaleźć wiele poszlak wskazujących na to, jak Koval znalazł się w sytuacji, w której zastajemy go na początku albumu "Bez oddechu", kiedy to stara się o licencję kosmicznego detektywa, a wkrótce potem trafia pod skrzydła agencji Universs. Ale co tak naprawdę skłoniło go do zostanie detektywem, dlaczego zakończył karierę w wojsku i skąd w ogóle mógł się wziąć ten bezkompromisowy zawadiaka? W artykule tym postaram się odpowiedzieć na te i jeszcze inne pytania. Będzie on też próbą stworzenia, na podstawie wspomnianych poszlak, szkicu opowieści przedstawiającego, co mogło się dziać z naszym bohaterem podczas służby w kosmicznej flocie Ziemi?

"Ikoniczny" kształt Killera K6, jednej z maszyn eskadry komandora Dupree.

Tym co wiemy na pewno jest fakt, że porucznik Koval, był pilotem A.S.F. (Air Star Force), co można przetłumaczyć jako „Flotę powietrzno-gwiezdną”. Wiemy też, że służył pod rozkazami komandora Pierra’a Dupree. Oficer ten (Dupree) dowodził w albumie "Bez oddechu" eskadrą gwiezdnych korwet, nazywanych "Killerami". Być może więc Koval był pilotem jednej z tych maszyn, ewentualnie (co jest zdecydowanie bardziej prawdopodobne) jakiegoś innego statku bojowego. Największe możliwości popisywania się jako pilot miałby prawdopodobnie latając kosmicznymi myśliwcami. Nasz bohater nie był na pewno jedynym pilotem w eskadrze, musiał więc mieć innych kolegów, odbywających służbę o podobnym profilu. Należy także przyjąć wersję, że takimi pilotami mogły być również i kobiety, w końcu mamy równouprawnienie. Wydaje się też wysoce prawdopodobne, że eskadra komandora Dupree, była jednostką elitarną, jednostką do zadań specjalnych, bo trudno uwierzyć, aby taka niespokojna dusza jak Funky nie nudziła się, wypełniając regularne, rutynowe misje patrolowe. Nasuwa to wniosek, że służący w tej jednostce żołnierze musieli być naprawdę nieźli w tym co robią (młodzi "Szaleni piloci").

Lubieżny sen Kovala, który bohater śni po porwaniu i wszczepieniu mu stymulatora psychicznego przez wrogich agentów.

Podopieczni komandora Dupree prawdopodobnie wykazywali się brawurą podczas wykonywania przydzielonych misji bojowych i dostawali wiele reprymend od przełożonych, za brawurę. Finalnie jednak byli zapewne chwaleni za swoją bojową skuteczność. Krótko mówiąc, jak dla mnie, wygląda na to, że porucznik Koval mógł być jednym ze zgrai utalentowanych młodych narwańców, odważnych i trochę bezmyślnych - taki kosmiczny odpowiednik chłopaków z "Top gun’u". Jest też raczej pewne, że tacy żołnierze byli utrzymywani na wysokim poziomie fizycznej jak i techniczno-umiejętnościowej sprawności, poprzez poddawanie ich ustawicznym treningom. Mówię tutaj zarówno o ćwiczeniu walki wręcz (co pokazuje Koval w kilku znaczących miejscach istniejącej opowieści), jak i treningom pilotażu na symulatorach, a pewnie także i zajęciom ze strategii i taktyki pola walki. W mojej opinii tak właśnie mógł wyglądać początek albumu "Szalony pilot" - tak zwane "dobre czasy" w A.S.F., misje, treningi, dziewczyny. Odnośnie jeszcze eskadry, to raczej na pewno zdarzały się tam zakłady, mające na celu udowadnianie sobie na wzajem, kto jest najlepszy w sztuce pilotażu, podrywaniu panienek, piciu itd... W komiksach pojawiła się też informacja, że istniały "orbitujące miasta koło Saturna" - może tam właśnie chłopcy z A.S.F. bywali na "baletach" - takie kosmiczne Las Vegas, kto wie? Jeszcze odnośnie kobiet, to trzeba stwierdzić, iż Funky to tzw. „kawał chłopa” i na pewno nie jest to typ faceta, który ugania się za spódniczkami, zabiegając o ich względy, słodząc itd. Powiedziałbym raczej, że walczy o to, co chce mieć i często to dostaje, tudzież pewne rzeczy „zdarzają się” dla niego same...

"Dryfując" - grafika nie pochodzi z żadnego albumu. Ja osobiście spotkałem się z nią jako wkładką promocyjną do wydania zbiorczego z wyd. Egmont z bodajże 2002r.

Naszą hipotetyczną opowieść można by rozpocząć od scen treningu, walki wręcz lub misji bojowej. Albo jeszcze lepiej od sceny ostrej reprymendy ze strony dowódców, dla Funky’ego oraz jego kolegów, za niepotrzebną brawurę podczas akcji, z retrospekcjami, przedstawiającymi co się tam działo. Po takiej odprawie, nastąpiłoby jednak prawdopodobnie mrugnięcie lub poufałe klepanie po łopatce przez przełożonego a potem chwila odprężenia w towarzystwie kolegów, przy alkoholu, w barze. Jest to czas „beztroski” który jednak bardzo szybko się kończy, ponieważ Kovalowi (a może także jego towarzyszom broni) zostaje przydzielone zadanie, które rozwinie się w aferę z udziałem Generała Gretz'a... No właśnie, mamy już przedstawiony hipotetyczny punkt wyjścia, czas więc chyba odsłonić moją, domniemaną wersję wydarzeń, które mogły mieć miejsce w "Szalonym pilocie". Osią całej fabuły mogłaby się stać wspomniana przed chwilą sprawa z gen. Gretz'em w roli głównej. Na początku nasi bohaterowie mogliby myśleć, że to po prostu kolejna rutynowa misja, jednak wkrótce okazałoby się, że są tylko marionetkami, którymi manipuluje się, podczas gdy biorą udział w większej grze „nie na ich głowy”. Oczywiście w tej sytuacji, Koval i inni „szaleni piloci” postawiają nie pozostawać biernymi, tylko zareagować i wbrew zasadom i nie stosując się do obowiązków służbowych, spróbują wszystko naprawić. 


Jedno z nawiązań politycznych, konkretnie do Stanu Wojennego w Polsce, przemyconych przez autorów pod nosem peerelowskiej cenzury na łamy komiksu o przygodach kosmicznego detektywa.

To oczywiście wplątuje ich wszystkich wkrótce w naprawdę poważne kłopoty! Prawdopodobne jest, że część kolegów z eskadry Kovala zginęła przed końcem przedstawianej tu opowieści. Powodem ich śmierci mogłoby być wplątanie się wraz z Funkym w kłopoty, lub próba pomocy naszemu bohaterowi w rozwiązaniu afery, związanej ze skorumpowanym generałem. Możliwym sprzymierzeńcem Kovala jest tu także dziennikarz, O’Raymouth, który w komiksach jest wymieniany jako jego kumpel. Tak więc wydaje się, że Koval wszedł w paradę wojskowemu fiszy, który robił jakieś ciemne interesy, próbował odkryć sedno sprawy, zdobyć dowody i zdemaskować drani. Jednak Gretz był zbyt wpływowym i cwanym lisem i miał za dużo wysoko postawionych popleczników (prawdopodobnie wysokiej rangi oficerów, a także ludzi z kręgów politycznych), co pozwoliło mu wyrolować naszego bohatera. Mało tego, Koval został prawdopodobnie wmanewrowany i oskarżony o to, co popełnił Gretz! Skorumpowany generał skutecznie oczernił naszego wojaka i przyczynił się do postawienia mu zarzutów i wyrzucenia z wojska, połączonego z degradacją. Druga opcja jest taka, że zirytowany Funky, odszedł na własne życzenie, plując na polityczno-wojskową sitwę. Koval został prawdopodobnie w pewnym momencie postawiony przed trudnym wyborem – mógł dużo zyskać przechodząc na stronę tych złych, skorumpowanych, ale postanowił walczyć, nie poddawać się! Zapewne musiał być w swoim działaniu bezkompromisowy, co wiązało się z podjęciem krytycznych decyzji, łącznie z poświęceniem siebie lub towarzyszy. Osobiście obstawiam też opcję, że w otoczeniu naszego bohatera mogła się pojawić niespodziewanie piękna kobieta, która mogłaby być wtyczką, małą marionetką, za której sznurki pociągają wrogowie Kovala, żeby zdobyć za jej pośrednictwem jak najwięcej informacji o jego poczynaniach i udaremnić je...

Wrak zestrzelonego statku BORA 12 na planecie DB4. Mały (w porównaniu do Bory) wojskowy transportowiec którym lecą bohaterowie to "Ślepak". Grafika z albumu "Bez oddechu" z 1987r, autorstwa Bogusława Polcha.

Zakładam, że wydarzenia tutaj przedstawione, rozgrywały by się głównie w kosmosie, a może również na innych, niż Ziemia, planetach (skoro ludzie dotarli na DB4, czyli Denebolę, to dlaczego także nie na inne nadające się do zamieszkanie globy?). Jeśli wydarzenia rozgrywają się w kosmosie, to pociąga to za sobą fakt, że musiałaby tam być stacja kosmiczna (a może nawet kilka), albo planeta/planety, na której są ziemskie bazy wojskowe, a także cywilne (ewentualnie wielkie krążowniki kosmiczne, na których stacjonują myśliwce bądź całe korwety). Ciekawym zagadnieniem jest też to, przed kim, lub przed czym broni planetę Ziemię i jej mieszkańców flota A.S.F.? Sam fakt, że taka flota istnieje, dowodzi, że ludzie eksplorują kosmos od wielu lat i to na odległość bardzo wielu lat świetlnych od Ziemi, więc etap „pierwszego kontaktu” ludzkość dawno ma już za sobą. Ponieważ przedstawiane przeze mnie wydarzenia nie mogły się raczej rozgrywać więcej niż kilka lat przed tymi z udziałem Drolli, przedstawionymi w istniejących komiksach, należy przyjąć, że także w „Szalonym pilocie” będą oni już obecni, podobnie jak Ankuzi. Warto tutaj pamiętać, że w komiksach widać, iż ludzie przyzwyczajeni są do obecności obcych ras i nie stanowi to dla nich żadnej nowości, tak więc "pierwszy kontakt" (a raczej kontakty) nastąpiły zapewne znacznie wcześniej.

A tutaj grafika, dziś może nazwalibyśmy ją "teaserem", która ukazała się w magazynie Komiks i zapowiadała pojawienie się długo wyczekiwanego przez czytelników trzeciego tomu serii "Wbrew sobie".
W naszej hipotetycznej opowieści powinny się też pojawić takie rzeczy jak dobrze zdefiniowane tło polityczne oraz nawiązania do naszej współczesności (jak to miało miejsce w istniejących albumach). Aktualna scena polityczna jest na tyle barwna i obfitująca w liczne „przedstawienia”, że na pewno coś dało by się zaadaptować na potrzeby komiksu bez większych problemów. Mogłaby to być na przykład afera "rozporkowa" w kręgach politycznych, defraudacje, malwersacje, nepotyzm, czy w końcu (w szerszym kontekście) zagrożenia gospodarcze albo terrorystyczne. Żeby zachować spójność uniwersum także maszyny bojowe i inne urządzenia techniczne musiałyby być podobne (utrzymane w stylistyce wykreowanej przez Bogusława Polcha), jeśli nie takie same jak w istniejących komiksach. Mogłyby się tu ponownie pojawić korwety transportowe (lub bojowe), transportowce znane z misji Kovala na DB4 (Ślepaki) i Killery, którymi latała eskadra Dupree. Podobnie ma się sprawa z transportem cywilnym, latające samochody i motocykle musiałyby niezawodnie znaleźć się w tej opowieści. Należałoby też chyba pomyśleć nad garderobą, żeby nie wyglądało to wszystko, jak na opolskim, albo sopockim festiwalu z połowy lat 80 (usłyszałem kiedyś takie określenie bodajże na MFK). Powinny się także pojawić jakieś nowoczesne, czy wręcz futurystyczne jak na dzisiejsze czasy urządzenia – wideofony i komputery to chyba raczej za mało, w końcu jest to opowieść SF, która rozgrywa się w stechnicyzowanej przyszłości 2082r.


Jest też wiele postaci, które pojawiają się epizodycznie w istniejących albumach, a które mogłyby odgrywać jakieś role w wydarzeniach „Szalonego pilota”. Taką postacią jest na przykład Chris Petersen. Jak się dowiadujemy w albumie "Bez oddechu" razem z Kovalem "chodzili rok w ochronie pogranicza". Jeśli była to ochrona pogranicza, to jakiego, kosmicznego? Może patrolowali razem strefę sąsiadującą z Ankuzami, albo jakąś inną rasą? Wydaje się bowiem, że znany Ziemianom kosmos podzielony był na strefy wpływów, kontrolowane przez różne cywilizacje. Warto też wziąć pod uwagę przynajmniej epizodyczne pojawienie się na scenie wydarzeń dwóch amoralnych, wybitnych naukowców Totha i Contiego, którzy pracowali nad superbronią na podstawie prastarych technologii Drolli, odkrytych na Deneboli. Podobnie jest z postacią brutalnego najemnika, Rhotaxa - komandor Dupree wiedział podczas wydarzeń na DB4, że Rhotax się ukrywa, więc albo znali się wcześniej, albo super zabójca był taki słynny. Możliwości "dramaturgicznych" jest oczywiście dużo i prawdopodobnie ilu czytelników, tyle kolejnych nowych opcji można by dopisać do scenariusza. W mojej wersji opowieść kończy się w momencie, kiedy Koval odchodzi (lub zostaje wylany z wojska - za aferę z gen. Gretzem) a ktoś (może jego kumpel, dziennika O’Raymouth) podsuwa mu pomysł zostania detektywem kosmicznym.  Oczywiście Koval miał rację, ale skorumpowany wojskowy fisza wygrał i udało mu się zatuszować całą sprawę. Wszystko "rozeszło się po kościach", a nasz bohater "poszedł w odstawkę"... Na szczęście jednak nie na długo...



    "Jeśli chodzi o scenariusz, to zapewne panowie Parowski i Rodek poradziliby sobie całkiem nieźle" - cytuję tutaj własne słowa pisane w 2007r, tak wtedy sądziłem, znając trzy istniejące w tym czasie albumy i z utęsknieniem oczekując na to, by światło dzienne ujrzał album czwarty. Dziś już tak nie sądzę... Przykro to pisać, ale "Wrogie przejęcie" okazało się albumem przekombinowanym, niejasnym, dziwnym. Do dziś trudno mi jednoznacznie ocenić finalny epizod przygód Kovala, ale jest to zdecydowanie album odstający od reszty, będący bardziej "łyżką dziegciu" niż "wisienką na torcie". "Natomiast nie sądzę, żeby Bogusław Polch miał na tyle cierpliwości i wytrwałości, żeby stworzyć coś na poziomie tego, co rysował w latach 80. Ale ciężko się dziwić, taka robota jest żmudna, czasochłonna jak i pracochłonna, a efekty i tak nie koniecznie zostają zauważone i docenione!" - i znów cytat, cóż, w tym przypadku, dla odmiany, analiza okazałą się trafna, "Wrogie przejęcie" było znacząco inne od wcześniejszych albumów. Z jednej strony rozumiem, że przez 30 lat nie może nie ulec zmianie, ale w porównaniu ze starymi planszami te z "Wrogiego przejęcia" (a także częściowo i z albumu "Wbrew sobie") wypadają...hmm...może nie gorzej ale znacząco inaczej jeśli chodzi o stylistykę, są mniej techniczne, mniej precyzyjne. Swoją drogą, ciekawie byłoby kiedyś zobaczyć oryginalne plansze z Kovala, w naturalnej wielkości. Sądząc po wywiadach z Bogusławem Polchem  - w druku wiele rzeczy stało się prawie lub zupełnie nieczytelnych. Pierwsze dwie części przygód kosmicznego detektywa obfitują w liczne (szczególnie graficzne, ale także scenariuszowe) szczególiki, które czasami dostrzega się dopiero przy n-tym oglądaniu komiksu. W naszym fikcyjnym albumie także nie powinno by było zabraknąć tego typu "smaczków", zawsze cenionych przez fanów. 

       Kto więc mógłby zostać rysownikiem nowej odsłony przygód Kovala, jeśli w ogóle by powstała? Zdań byłoby zapewne tyle co gustów. Wydaje się jednak, że powinien to być artysta, którego styl jest pokrewny supertechnicznemu realistycznemu i niezwykle szczegółowemu charakterowi rysunków tworzonych przez Bogusława Polcha w latach 80. Osobiście nie widzę w Polsce odpowiedniego kandydata do tego zadania. Nie chodzi o to, że uważam iż polscy rysownic są do niczego, lecz raczej, że style jakie prezentują, nie bardzo pasowałyby do tego, do czego się przyzwyczailiśmy. Moim faworytem, choć to rzecz jasna nierealne, jest tutaj Amerykanin - Travis Charest, którego prace a szczególnie „Space girl Saga” oraz „Dreamshifters” – kontynuacja przygód Bezimiennego, ostatniego Metabarona, zrobiły na mnie naprawdę duże wrażenie. Myślałem też przez chwilę o pracach Goeffa Darrow, ale dochodzę do wniosku, że brak im subtelności, smaku, są zbyt toporne, nieokrzesane.
Ojco-Matka Aghora oraz Bezimienny, ostatni z Meta-Baronów w Meta-Rakiecie. Strona z albumu "Bronie Meta-Barona". Plansza autorstwa Travisa Charesta.
Grafika koncepcyjna do filmu "Matrix" autorstwa Geof'a Darrow'a.

Na tym kończy się mój wywód na temat tego „co by było gdyby”. Miejmy nadzieję, że uda nam się kiedyś poznać faktyczną wersję wydarzeń, czyli to, co wymyśliła(?) lub jeszcze wymyśli trójka „Ojców” Funkiego Kovala – Jacek Rodek, Maciej Parowski i Bogusław Polch.

    Przy okazji, kilka słów i refleksji na temat powyższego tekstu i serii jako całości z perspektywy czasu. W 2007, nie było jeszcze na rynku czwartej, finalnej części przygód kosmicznego detektywa. Jak się okazało (niestety) nie sprostała ona oczekiwaniom. W międzyczasie (około 2010r.) trwały negocjacje odnośnie ekranizacji przygód Kovala. Cóż, z tego także nic nie wyszło. Również perspektywa powstania przedstawionego tu przeze mnie albumu wydaje się dziś zupełnie nierealna. Kiedyś powiedziałbym "niezmiernie szkoda" jednak po zapoznaniu się z czwartą, niezwykle dziwną i niezrozumiałą (jak dla mnie) częścią cyklu - może lepiej, że jest jak jest, że Szalony pilot już nigdy nie ujrzy światła dziennego i pozostanie tylko w sferze fanowskich spekulacji i "gdybania".

A miało być tak pięknie - hollywoodzka  adaptacja przygód polskiego herosa ostatecznie nie doszła do skutku...


aegirr 06/07/17