niedziela, 24 grudnia 2023

40 lat minęło jak jeden dzień, czyli rzecz o różnych wydania serii 'Funky Koval'


    Impulsem do napisania tego tekstu było ogłoszenie przez wydawnictwo Kurc (około września 2022r.) planów wypuszczenia na rynek nowej, jubileuszowej edycji przygód jednego z najbardziej znanych - przynajmniej na naszym rodzimym rynku - herosów komiksowych. Takie okrągłe rocznice zawsze skłaniają, do pewnych wspominków i podsumowujących przemyśleń. Długo zwklekałem aby ten tekst dopracować i opublikować, natomiast do finalizacji artykułu skłonił mnie finalnie dokonannie długo opóźnianego zakupu wzmiankowanego albumu z wyd. Kurc - z dodatkowego, dodrukowanego nakładu.


   Jest to jedna z tych serii, które pamiętam z czasów podstawówki, do których przez kolejne lata powracałem wielokrotnie. W dzisiejszych czasach, nowemu pokoleniu czytelników, nie pamiętających już zapewne lat 80-ych, ciężko być może do końca zrozumieć czym wtedy tak na prawdę była ta seria dla polskiego czytelnika, fana SF? W komunisztycznych czasach niedostatków, kiedy wszystko co nowe, kolorowe i intrygujące jedynie "przesączało się" z zachodu poprzez zakupy za ciężkie do zdobycia dewizy (a także i przemyt), wszystko co zachodnie (a szczególnie amerykańskie) było synonimem luksusu i dobrobytu. Było tak również z wytworami kultury masowej. Filmy sensacyjne, czy fantastyczne produkowane z USA były synonimem jakości, niedoścignionymi wzorcami. I tak na prawdę, przed pojawianiem się serii o przygodach Kovala, nie było na polskim rynku tak "zachodniego" czy wręcz "zamerykanizownego" komiksu. Dodatkowo seria ta nie była miałka fabularnie jak, niestety, miało to często miejsce odnośnie produkcji amerykańskich jak i rodzimych, polskich. Niosła w sobie natomiast wybuchowy ładunek, stworzony z takich elementów jak: wartka akcja, machinacje polityczne czy liczne nawiązania do otaczającej, ówczesnego, polskiego czytelnika rzeczywistości społeczno-gospodarczej. Słynne, i wielokrotnie opisywane, były potyczki autorów z cenzurą i "przemycanie" pewnych przekazów tuż pod nosem tejże. Wiele z tych odniesień czy nawiązań będzie w dzisiejszych czasach zupełnie nieczytelne dla odbiorcy nie znającego ówczesnych realiów, jednak pozostaje pytanie: czy sama opowieść przetrwała próbę czasu? Czy po czterech dekadach przygody kosmicznego detektywa nadal są czymś ciekawym, intrygującym? 


    Ogólnie rzecz biorąc można stwierdzić, że tak, choć z dzisiejszego punktu widzenia należałoby już chyba tę serię zakwalifikować do nurtu "retrofuturyzmu". I tak jak w innych pozycjach z szerokopojętego gatunku SF także i tutaj pewne rzeczy, w kontekście tego jak będzie wyglądała przyszłość, zostały przewidzane trafniej a inne mniej. Na przykład: brak jest w tej opowieści jakichkolwiek robotów; marginalna jest tu rola komputerów i systemów zautomatyzowanych; vidofony posiadają ekrany (zaledwie) wielkości znaczka pocztowego i służą wyłącznie do prowadzenia rozmów video - "do pięt nie dorastają" więc naszym dzisiejszym smartfonom; kosmiczne myśliwce sterowane są tylko przez ludzi - tu także brak jest rozwiązań typu "smart". 


    Przez ponad cztery dekady przygody Funky'ego Kovala były wielokrotnie wznawiane na rodzimym rynku. I o tym właśnie tak na prawdę będzie tym artykuł. Chciałbym tutaj bowiem podsumować - i częściowo porównać - poszczególne wydania tej opowieści stanowiącej już od wielu lat kanon polskiego komiksu.

- Wszystko zaczęło się ponad 40 lat temu - pierwszy epizod przygód Kovala został opublikowany w drugim numerze miesięcznika Fantastyka z 1982r. (w czerni i bieli). I tak, w miesięcznych interwałach, opublikowano tam wszystkie plansze tego, co finalnie zostało zamknięte w albumie "Bez oddechu" w latach 1982-83r. 


- Epizody drugiego tomu, zatytułowanego "Sam przeciw wszystkim", pojawiły się na łamach tego samego periodyku mniej więcej dwa lata później w okresie 1985 - 86r, poczynając od czerwca 1985r.



- Potem był magazyn 'Fantastyka Komiks' gdzie w pierwszym oraz drugim numerze tego periodyku - odpowiednio w 1987 i 88r. - ukazały się dwa pierwsze tomy opowieści, po raz pierwszy w kolorze. 



- Opowieść o kosmicznym detektywie była też "eksportowana" w ramach bloku ówczesnych demoludów, np. do nieistniejącej już Czechosłowacji. Pierwszy tom (nie wiadomo mi wydaniach kolejnych albumów) został tam opublikowany w 1990r. Z historycznego punktu widzenia Koval pozostaje jednak lokalnym, polskim fenomenem mało znanym poza granicami naszego kraju.



- W 1991r. Koval powrócił, ponownie na łamach (Nowej) Fantastyki. Wtedy światło dzienne ujrzał trzeci epizod serii - "Wbrew sobie". Album był tradycyjnie publikowany w odcinkach, na czarno-białych planszach.



- Drugie polskie wydanie przygód kosmicznego detektywa pojawiło się w ramach Magazynu 'Komiks' od wydawnictwa Prószyński i S-ka (ze zmienionymi okładkami) w 1992r., odpowiednio w numerach 1/92 oraz 2/92. Trzeci album serii pojawił się natomiast w numerze 5/92.

- Kolejne wydanie przygód kosmicznego detektywa pojawiło się za sprawę wydawnictwa Egmont w 2001r. Tym razem była to edycja zbiorcza, w twardej oprawie, obejmujaca niepublikowane wcześniej materiały dodatkowe. Przykładem może być nieobecna w żadnym z albumów plansza, zatytułowana "Dryfując", na której Funky i Brenda stoją na wielkiej muszli morskiego stworzenia, dryfującej właśnie w kosmicznej przestrzeni Strefy Evara, gdzie prawa fizyki były zaburzone a w kosmosie jakoś dało się oddychać i było tam normalne ciśnienie. Uwagę zwraca też okładka tego wydania, na której widnieje "kudłata" wersja Kovala, z twarzy podobna zupełnie do nikogo...


- Na publikację kolejnego (czwartego) tomu serii przyszło czytelnikom poczekać aż do 2010r. Także "Wrogie przejęcie", bo takie ostatecznie tytuł dostała ta opowieść, miała swoją premierę, w odcinkach, na czarno-białych planszach w Nowej Fantastyce i ostatecznie była publikowana w latach 2010-2011.


- Także w 2011r., po zakończeniu publikacji epizodów "Wrogiego przejęcia" w Nowej Fantastyce, zostało wydane 4-tomowe wydanie z charakterystycznymi czarnymi okładkami, od wydawnictwa Prószyński i S-ka. Była to pierwsza edycja która całościowo zbierała wszystkie istniejące tomy serii. 


- W marcu 2011 roku albumy "Bez oddechu" i "Sam przeciw wszystkim" zostały też wprowadzone do dystrybucji elektronicznej na platformie Woblink.

- Trzy lata później, w 2014r., ukazało się kolejne zbiorcze wydanie przygód Kovala od wydawnictwa Prószyński i S-ka. To wydanie (ponownie w twardej oprawie) zawierało wyjątkowo dużo wcześniej nie publikowanych materiałów dodatkowych, jak na przykład wstępne szkice poszczególnych plansz, wywiady z twórcami, chronlogię wydań (także tych zagranicznych, które ukazały się aż do 2011r.), oraz okładki tychże różnych wydań.  Przedstawiono tam też proces powstawania plansz od strony technicznej - od rysunku, do kolorowego wydruku. Przedstawiono też zestawienie komiksowych bohaterów oraz ich realnych odpowiedników, którzy byli "bazą" do stworzenia wielu postaci obecnych na kartach komiksu. A także trzy plansze do piątego, nigdy nie opublikowanego tomu przygód kosmicznego detektywa.



-  W tym samym roku (2014) światło dzienne ujrzała też dźwiękowa adaptacja pierwszego albumu serii od studia Soundtropez, recenzowane przeze mnie tutaj

- Kolejne wydanie zostało opublikowane w ramach kolekcji "Kultowe polskie komiksy" i pojawiło się w 2016r. W kolekcji tej zostały też wydane inne kultowe a ilustrowane przez Bogusława Polcha serie: komiksowy "Wiedźmin" oraz "Ekspedycja". Przygody Funky Kovala zostały wydane jako ostatnie w serii jako "zeszyty" 15-18.



- I wreszcie odrestautowane wydanie z wydawnictwa Kurc 2022r. (na czterdziestolecie serii). Album był reklamowany hasłem "Odkryj Funky'ego Kovala na nowo". Tom zawiera wszystkie cztery albumy, w których przywrócono kilka kadrów z pierwotnej wersji. Są tam też ciekawe informacje na temat "łącznzików" - coś o czym nigdy wcześniej nie wiedziałem - tj. plansz które zostały przez Bogusława Polcha dorysowane do wydań albumowych (magazyn Fantastyka Komiks) a nie był obecne pośród epizodów drukowanych co miesiąc w magazynie Fantastyka. Są tam też oryginalne tytuły poszczególnych odcinków z rzeczonego miesięcznika, jak choćby "Kosmiczny detektyw", "Z lotu ptaka" czy "Funky ma kłopoty". Są też - chociażby w charakterze "okładek" do poszczególnych tomów szkice Polcha, których nigdy wcześniej nie widziałem. Jest też wyjaśnienie tajemnicy nazwy pewnego kosmolotu ("Snack" kontra "Snaok") nad którą sam zastanawiałem się kiedyś, lecz nie będę tutaj zamieszczał spojlerów potencjalnym czytelnikom, odsyłam do lektury tomu. Wracając do innych atrakcji jest tutaj również zamieszczony epizod przygód Funky'ego silnie nawiązujący do realiów PRL a atytułowany "Na białym szumie" oraz fragment nieukończonej, piątej części. Dodatkowo warto wspomnieć, że w omawianym wydaniu z wydawnictwa Kurcy pojawia się też opowiadanie "Ostatnia przygoda Funky'ego" a także listy i opinie czytelników oraz tekst wspomnieniowy Krzysztofa Lipki-Chudzika o którym pośrednio wspominałem na początku akapitu, bo to tam zostały zamieszczone niektóre ciekawostki co do plansz i nazw własnych pewnych obiektów. Całość aktualnego wydania objawia nam się w czerni i bieli. Jest to niewątpliwie nawiązanie do pierwotnych edycji, które pojawiały się w odcinkach w magazynach "Fantastyka" oraz "Nowa Fantastyka".


 W mojej prywatnej ocenie pierwsze dwie części cyklu pozostają "wybitne", trzecia jest "dziwna", znacząco - in minus - odstająca od poprzedzajacych ją dwóch tomów (zarówno fabularnie jak i graficznie), czwarta natomiast jest wręcz "koszmarna". Nie zmienia to jednak w żaden sposób mojej opinii, że Funky Koval pozostaje klasyką, czy też kanonem jeśli chodzi o komiks polski. Może jeszcze kiedyś Koval powróci, np. tak jak seria Kajko i Kokosz, przejęty przez młode pokolenie artystów, zreinterpretowany, przeżywając nowe przygody. Może będzie to komiks, może animacja a może film fabularny. Realizacja takiegoż była nawet planowana ok. 2010r., dzięki zaintersowaniu inwestorów z Hollywood. Przedsięwzięcie finalnie nie doszło do skutku ale to już temat na zupełnie inny artykuł...



czwartek, 21 grudnia 2023

Bernard Yslaire: Mistrz sztuki narracyjnej


    Bernard Yslaire, to francuskojęzyczny belgijski rysownik i scenarzysta komiksowy, uznawany za jedną z wybitnych postaci w świecie sztuki komiksowej, ze szczególnym uwzględnieniem rynków frankofońskich. Przez wiele źródeł - w mojej ocenie jak najbardziej słusznie - uznawany jest wręcz za jednego ze współczesnych mistrzów gatunku. Warto również wspomnieć, że 'Yslaire' to w zasadzie fonetyczny zapis jego prawdziwego nazwiska w języku francuskim, które w oryginale zapisywane jest jako 'Hislaire'. Natomiast jak powszechnie wiadomo 'H' w lingua franca jest nieme, stąd wziął się ten pół-pseudonim artysty. Jego prace znane są również i na naszym rodzimym rynku wydawniczym. Znakami rozpoznawczymi dzieł Yslaire'a są m.in.: głęboka, wielopoziomowa narracja, dość charakterystyczny, łatwo rozpoznawalny styl artystyczny oraz zdolność do eksplorowania tematów społecznych, ukazywanych z niezwykłą przenikliwościa, w kontekście ludzkiej psychiki, uczuć i różnego rodzaju fatum, ciążących nad bohaterami jego opowieści. Często też losy bohaterów jego opowieści splecione są z dramatycznymi wydarzeniami historycznymi dotykających całych społeczności - jak np. Rewolucja Francuska, kładąca się długim cieniem na losach rodu Sambre'ów.

    Urodzony 27 maja 1951 roku w Brabancji, Bernard Hislaire zaczął podobno manifestować swoją pasję do rysowania już we wczesnym dzieciństwie. Pierwsze 'szlify' na polu komiksowym stawiał w fanzinie 'Rabidule' a kilka lat później, w skutek dość naturalnego procesu, trafił do Institutu Saint-Luc w Brukseli, gdzie studiował i rozwijał swoje umiejętności artystyczne i zaczął eksperymentować z różnymi stylami. Jego pierwsze, komercyjne prace komiksowe pojawiały się w słynnym belgijskim magazynie komiksowym "Tintin" w latach 70. ubiegłego wieku. Była to dekada, w której belgijski komiks przeżywał renesans (podobnie jak miało to miejsce w sąsiedniej Francji), a młody Yslaire szybko zwrócił na siebie uwagę jako zdolny twórca.

    W 1975r. artysta rozpoczął pracę dla magazynu Spirou. Na początku tworzył rysunki do serii "Carte blanche" (Biała karta) oraz "Troisieme Larron" (Trzeci złodziej). Współpracował tam między innymi ze scenarzystą Raoulem Cauvin'em oraz Brouyere'm dla których zilustrował odpowiednio opowieści 'Coursensac' oraz 'Baladin au pays des Tahethehus' (Baladyn w kraju Tahethehus'ów). W 1978r. zaczął rysować humorystyczną serię 'Bidouille et Violette' (Bidouille i Violetta), która ukazywała się, ponownie, w magazynie Spirou. W latach 1980-83 stworzył wiele humorystycznych ilustracji dla La Libre Belgique oraz Tombone Illustre, gdzie współpracował bezpośrednio z jednym z najsłynniejszych twórców komiksu frankofońskiego - Andre Franquin'em. W tym samym okresie tworzył też wiele projektów graficznych m.in. dla Belgijskiego Radia i Telewizji choć nie tylko. Aż do 1986r. swoje prace podpisywał jako Hislaire dopiero w drugiej połowie lat 80. zaczął używać swojego pseudonimu, pod którym jest znany do dziś - Yslaire. W tymże roku (1986) rozpoczął prace, we współpracy z Balac'em - jest to jeden z pseudonimów Yanna La Penetierre'a - prace nad swoją najbardziej znaną serią, sagą o rodzie Sambre'ów. Pozostaje ona opus magnum Bernarda Yslaire'a, na której skupiał się twórczo przez wiele lat. Pierwszy tom sagi p.t. 'Je te retrouverai' (Odnajdę cię) ukazał się jeszcze w 1986r. Tłem opowieści jest XIX-wieczna Francja, targana rewolucją. Autorzy poruszają w tej opowieści tematy miłości, tragedii i konfliktów społecznych. Seria zdobyła uznanie zarówno krytyków, jak i czytelników, stając się jedną z najważniejszych belgijskich serii komiksowych w historii. Kolejne tomy serii głównej rodu Sambre'ów (łącznie 8) ukazywały się przez ponad trzy dekady. Ostatni album 'Celle que mes yeux ne voient pas' ('Ten, którego moje oczy nie widzą') został wydany na rynkach frankofońskich w 2018r. Seria doczekała się też kilku podserii pobocznych pod wspólnym tytułem 'La guerre des Sambre' ('Wojny Sambrów').




    W 1997r., eksplorując nowe medium jakim był Internet i strony web, rozpoczął Yslaire prace nad kolejnym swoim klasycznym już projektem, zatytułowanym 'XXe Ciel' (Dwudzieste niebo), współtworzona z Jeanem-Claude'em Carrièrem oraz psychoanalitykiem Laurencem Erlichem. W 1999r. pierwszy album serii, bazujący na tym projekcie internetowym został opublikowany przez wydawnictwo Delcourt. Rok później kolejne, przerobione i poprawione wydanie zostało wydane przez Les Humanoides Associes, pod tytułem 'XXe ciel.com' (Dwódzieste niebo.com). Jest to opowieść przedstawiająca historię uczestniczki Powstania Warszawskiego i obejmuje okres jej długiego życia - niemal cały XX wiek. Ostatecznie projekt rozwinął się do cyklu, który został w Polsce wydany we wspólnym tomie jako 'Wiek Ewy' (choć osobiście przetłumaczyłbym to raczej jako 'Stulecie Ewy').



    Kolejnymi dziełami tego twórcy zdecydowanie godnymi uwagi jest dwuczęściowa opowieść 'Le ciel au-dessus de Bruxelles' ('Niebo nad Brukselą') oraz 'Le ciel au-dessus du Louvre' ('Niebo nad Louvrem'). Jeśli chodzi o 'Niebo nad Brukselą' to fabuła tej opowieści rozgrywa się w 2003r, na trzy dni przed wymuchem drugiej wojny w Iraku. Wtedy właśnie niejaki Jules Engell Stern poznaję kobietę, Fadyę. On jest żydem, Chazarem, a ona arabką, muzułmanką i terrorystką która za chwilę ma dokonać samobójczej misji. Yslaire zbudował tu opowieść w której niezwykła, niespodziewana miłość i sceny namiętności przeplatają się z gwałtownymi scenami nalotów na Bagdad, terroru i śmierci, transmitowanymi przez wszystkie telewizje świata. Natomiast 'Niebo nad Luwrem' to historia powstała we współpracy Yslaire'a z Jean-Claude'em Carrierem - znanego we Francji scenarzysty, pisarza oraz aktora. Album ten był kolejną, wspólną publikacją wydawnictwa Futuropolis i muzeum w Luwrze. Wcześniej w analogicznej formule ukazały się komiksy autorstwa innych autorów komiksowych znanych i cenionych na rynku fransuckim: Nicolasa De Crecy'ego, Erica  Liberge'a i Marca-Antoine'a Mathieu. 'Niebo' jest kolejnym artystycznym hołdem dla założycieli muzeum z okresu Rewolucji Francuskiej. Warto wspomnieć o tym, że w fabułę i plansze komiksowe zostały wplecione obrazy będące w posiadaniu muzeum w Luwrze, np. 'Śmierć Marta' autorstwa Dawida czy 'Niebo nad Brukselą' autorstwa Julesa. Obydwa albumy które łączy słowo występujące w tytule "Niebo" uznawane są za dyptyk, choć faktycznie fabularnie nie łączy ich zbyt wiele.





    Najnowsze dziełem Yslaire'a jest album 'Mademoiselle Baudelaire' (Panna Baudelaire). Jest to opowieść dramatycznej miłości czarnoskórej Jeanne Duval i słynnego poety Charlesa Baudelaire'a którego muzą była Duval. Kobieta ta była postacią autentyczną, która przez współczesną nazywana była "Czarną Wenus". Femme fatal - Jeanne, była przykładem silnej kobiety w XIX-wiecznym świecie mizoginizmu i rasizmu. W opowieści tej miłość, namiętność, sekrety i mistycyzm przeplatają się ze sobą. Album, tradycyjnie dla Yslaire'a wyróżnia się nie tylko bogatą fabułą, ale także charakterystycznym stylem graficznym, który doskonale oddaje atmosferę dekadenckiego Paryża. "Mademoiselle Baudelaire" to dzieło, które łączy elementy literatury, sztuki i historii, tworząc fascynujący świat pełen tajemnic i emocji.

 

   Bernard Yslaire zawsze był artystą eksperymentującym ze stylem i formą. Jego prace charakteryzują się często nielinearną narracją, ciekawie skonstruowanymi z psychologicznego punktu widzenia postaciami, zazwyczaj targanymi silnymi, często sprzecznymi uczuciami a dodatkowo uwikłanymi w gwałtowne wydarzenia, często o podłożu historycznym, jak zostało to nadmienione wcześniej. Pod względem warstwy stricte graficznej dzieła tego artysty charakteryzuja sie zawsze starannie dobraną kolorystyką, jego sztuka jest także pełna ekspresji i emocji, co sprawia, że czytelnicy często dosyć łatwo mogą utożsamiać się z bohaterami i ich losami. Prace Yslaire'a praktycznie zawsze prowokują też do refleksji nad głębokimi kwestiami społecznymi i ludzkimi relacjami. Poza pracą nad komiksami, artysta niezmiennie angażuje się w różnorodne projekty społeczne i edukacyjne. Jest zwolennikiem promocji komiksu jako formy sztuki (co świetnie wpisuje się w postrzeganie komiksu w Europie - szczególnie w Belgii i Francji) oraz wspierania młodych talentów.

Jego osiągnięcia zostały uhonorowane wieloma nagrodami, w tym Grand Prix de la Ville d'Angoulême w 1991 roku, co potwierdziło, czy też może zaakcentowało jego znaczący wkład w świat komiksu.