sobota, 4 lipca 2020

CP77 - moje dywagacje na 4,5 miesiąca przed premierą

    Piszę ten tekst w środku lata (03.07.20). Cyberpunk 2077 (CP77) to niewątpliwie tytuł na który czeka w tym roku cały gamingowy świat. Jest to też projekt którego rozwój ja osobiście bacznie śledzę od niemal samego początku. Wiem już jednak dzisiaj, że nie będzie to gra jakiej się spodziewałem. Nie oznacza to, że czuję rozczarowanie natomiast ten tekst chciałbym poświecić analizie tego, jak w moim mniemaniu miał wyglądać ten tytuł i co mnie zastanawia (frapuje) w aktualnej wersji, którą powoli odsłania przed graczami CD Projekt Red (CDPR).

Psycho Squad w akcji. Cyber-psychopatka z zawieszonym systemem (jaźnią?) po zmasakrowaniu ludzi na ulicy już obezwładniona.

    Jak wiemy gra została ujawniona w październiku 2012r. a na początku 2013r. pojawił się cinematic teaser, prezentujący kobietę klęczącą na ulicy, z wysuniętymi z rąk ostrzami modliszkowymi. Za ich pomocą chwilę wcześniej dokonała ona masakry, mordując prawdopodobnie przypadkowych ludzi. Przez kilka lat skąpe, szczątkowe informacje dostarczane przez developera zbudowały w moje głowi obraz gry, która koncentrować by się miała właśnie na cyber-psychozie. A dokładniej, że bohaterem (lub bohaterami) CP77 będą policjanci, ze specjalistycznej grupy Psycho Squad, tropiący, albo ogólniej zwalczający psycho-dewiantów, tj. osoby, które wszczepiły w swoje ciała zbyt wiele modyfikacji, tracąc przez to kontrolę nad swoimi poczynaniami, przemieniając się w żądne krwi bezmózgie bestie, mordujące ludzi, tak właśnie jak to, szczątkowo, zostało ukazane w pamiętnym teaserze, o którym mowa powyżej. Do tego spodziewałem się scenerii mrocznego miasta, spowitego wieczną, ale rozświetlaną neonami, ciemnością a także (czasami) zalane strugami deszczu. Dodatkowo po niebie powinny przesuwać się niekończące rzeki latających pojazdów (AVs w nomenklaturze Cyberpunka). Tak więc miało to być, w mojej ocenie, "coś a'la Blade Runner", z ciężkim klimatem w stylu noir. Do tego rzecz jasna, tak jak w oryginale, to jest CP2020, musiałyby się tam pojawić walczące ze sobą korporacje i gangi, często o konfliktujących, czy wręcz sprzecznych ze sobą, agendach. Do tego rzecz jasne sieć, hackowanie, netrunnerzy, najemnicy... A wszystko to będące zgrabnym miksem klimatów ze wspomnianego już Blade Runnera lecz także Akiry (np. wybuch bomby atomowej niszczącej miasto), Ghost in The Shell (dylematy tożsamości cyborgów) czy Trylogii Ciągu William Gibsona. I wygląda na to, że wszystkie te elementy w jakimś stopniu w produkcji "Redów" się znajdą, ale...


Panorama ładna, ale gdzie jest morze latających AVs?

    Przyznam, że bezpośrednim impulsem do napisania tego tekstu było wydarzenie Night City Wire, zaprezentowane szerokiej publiczności 23.06.20 i morze materiałów, komentarzy i opinii które zaraz po nim rozlały się w Internecie. I, co należy podkreślić, komentarze - szczególnie w polskich mediach - były bardzo spolaryzowane. Znalazło to też swoje odbicie w kursach akcji CDPR na GPW, których wartość już następnego dnia spadła o niemal 20zł. I tak z jednej strony pojawiły się liczne "ochy i achy" co do grafiki, designów niektórych lokalizacji, rzekomej głębi fabuły itp. Z drugiej jednak pojawiły się też głosy o braku klimatu w grze, bliskości tego tytułu raczej grom akcji, jak FPS'y czy GTA (do którego jeszcze tu wrócę). I po zapoznaniu się zarówno z materiałami prasowymi jak i komentarzami społeczności, przyznam, że ja też mam aktualnie  bardzo mieszane uczucia co do tego tytułu. Nadal, po tym co nam przedstawiono, nie widzę mocnej strony RPG Cyberpunka 2077. Mało tego, szczególnie zaprezentowana ścieżka Nomada skłania mnie do przemyśleń, że CP77 będzie bliżej klimatem do gangsterskiego GTA niż historii o psychozie czy heroicznym ratowaniu świata. I jeszcze aspekt walki. Nadal nie widzę, w sekwencjach walki które zostały nam przedstawione, aspektów RPG tj. rozwoju postaci i broni, roli statystyk. Walka w CP77 wygląda na zaprezentowanych materiałach jak wyjęta z FPP shootera. Staram się nie być malkontentem i jestem zadania, że dopiero "położenie rąk" na ukończonym tytule da nam, graczom, pełny obraz sytuacji i możliwość konstruktywnej oceny, jednakże aktualny obraz tej produkcji jest dla mnie osobiście niezwykle ambiwalentny. Z jednej strony nadal widzę w tytule CDRP ogromny potencjał ale mam też "z tyłu głowy" mnóstwo znaków zapytania a także rzeczy które autentycznie mi się nie podobają.

Drift Golfem zawsze (?) spoko.
    Otóż, np. po obejrzeniu ostatniego trailera po raz kolejny stwierdziłem, że, mówiąc kolokwialnie, "nie pasuje mi" postać Jackiego Wallece'a, jego pseudo latynoska paplanina, buńczuczna zarozumiałość, styl bycia, aparycja. Ale potem przypomniał mi się trailer CP77 z E3 2019. Ten w którym Jackie i V kończą najważniejszą misję (jak już dziś wiemy należącą do prologu), w której mają dostarczyć słynny chip fixerowi, Dexterowi de Shawn. I co się dzieje w tym trailerze? Otóż Jackie ginie! Pytanie czy jest to jedna z opcji, i ta postać może przeżyć, czy scenarzyście na stałe eliminują go z fabuły a rolę "przybocznego" dla głównego bohatera zaczyna od tej pory pełnić Johny Silverhand, duch dla którego nośnikiem jest zrabowanych chip. Osobiście obstawiam, a trochę też mam nadzieję na tę właśnie opcję. Bo według mnie postać Jackiego buduje obraz CP77 jako gry będącej, jak twierdzą niektórzy, takim "GTA w przyszłości". Z "wyszczekanymi" pato-gangsta kolesiami w rolach głównych, "nawalających" non stop slangiem, i próbujących udowodnić, kto ma większe "cojones", stać się prawdziwymi OG (original gangsters) - znów nawiązanie do GTA całkowicie zamierzone.

What's so funny, Mr Welles?

    I szczerze, chyba tego się właśnie najbardziej obawiam: żeby ta gra nie stała się takim "gangsterskim shooterem", z szaleniem po ulicach (od wyścigów do rozjeżdżania ludzi włącznie) z nastawieniem na radochę z rozbijania się po mieście, jazdy pojazdami i strzelania. Z drugiej strony żywię głębokie przekonanie, że tak się jednak nie stanie, z kilku powodów. Po pierwsze, poznaliśmy do tej pory tylko część wydarzeń z prologu (właściwie wszystkie trailery i zaprezentowana w zeszłym roku rozgrywka, a także hands-on gameplay zaprezentowany niedawno dziennikarzom z całego świata). Co do reszty fabuły i mechanik działających "pod maską" gry znamy tylko ich ogólne zarysy. A myślę, że CDPR osadzi swoją historię w mieście, które, podobnie jak to miało miejsce w Wiedźminie, będzie realną areną walki o wpływy wielu różnych frakcji. I podsumowując ten akapit: fabuła, trudne wybory, psychologia - mam nadzieję, że to jednak te elementy zdominują rozgrywkę a nie widowiskowa akcja, pościgi i strzelaniny. Jednak ciężko aktualnie to wywnioskować, bez zagrania samodzielnie w tenże tytuł.

Doom? Borderlands? A nie, to CP77 - miejmy nadzieję, że elementy RPG będą jednak odczuwalne podczas walki.

    Tutaj przechodzimy płynnie do pewnej sprawy, a mianowicie ocen branżowych gier video. Od wielu lat podchodzę sceptycznie czy wręcz nie ufam i nie wierzę takowym. Ludzie mają różne preferencje i to co dla jednych jest przewspaniałe dla innych może być średnie, przeciętne, nieciekawe. Jako przykład mogę tu przytoczyć Last of Us (obydwie części). Osobiście nigdy nie rozumiałem fenomenu tej gry. Dla mnie osobiście gameplay z pierwszej części był męczący. Owszem były tam sentymentalne, chwytające za serce momenty, ogólnie gra była całkiem dobra, ale... Na przykład projekty wrogów był wręcz obleśne, budzące niesmak, odruch wymiotny (mówię tutaj o przeciwnikach z głowami jak kalafiory, z którymi, dodatkowo walka - szczególnie pamiętam taką na sali gimnastycznej z boiskiem do koszykówki - była trudna, nużąca i po prostu irytująca). Wychodząc z tej nieco przydługiej dygresji, odnośnie CP77 na pewno na chłodno podejdę do ewentualnych zachwytów znawców branżowych i przeanalizuję wszystko na spokojnie przed zakupem. Nie zakupię też tej gry w pre-orderze...


Johny Silverhand na chipie mieszka. Srebrną ma rękę ten nasz koleżka.

    Po pierwsze, nauczony przykrym doświadczeniem (np. z Mass Effect Adromedą), zaczekam jednak na pewien wysyp opinii po premierze (swoją drogą ciekawe, kiedy zostanie zniesione embargo na recenzje?). Mimo, że nie opieram się na nich zbytnio, jak pisałem powyżej, są to jednak pewnego rodzaju prognostyki, czego należy się spodziewać po danym tytule. Po drugie, mam spory dylemat co do sprzętu (który zdeterminuje zakup wersji gry) na którym ten tytuł uruchomię. Być może najlepiej byłoby kupić nowego PC-ta. Ale wcale nie uśmiecha mi się wydawanie kilku a może nawet kilkunastu tysięcy na nową maszynę. Więc może zakupić CP77 w wersji na PS4 i uruchomić go na PS4 Pro, którą na szczęście posiadam? Choć nawet i ta konsola (myślę, że podobnie jak i XOX) nie będzie w stanie "pociągnąć" gry na odpowiednim poziomie detali i efektów (o takim RTX możemy już na wjazd zapomnieć, co oczywiste). W tym miejscu wysoce zastanawiające jest też jak tytuł w ogóle będzie działał na starych konsolach jak choćby oryginalne PS4 i XON. Myślę, że optymalizacja CP77 na te dwie ostatnie platformy musi być dla twórców nie lada wyzwaniem. Wszystkie uwagi powyżej skłaniają mnie do refleksji, że może warto by zaczekać na nową generację konsol (PS5 i XSX) - ale tu rodzi się kolejny dylemat. Zarówno nowe Playstation jak i Xbox będą miały swoją premierę już po oficjalnej premierze Cyberpunka (osobiście uważam, że aktualny termin, tj. 19.11.20, nie zostanie po raz kolejny przełożony). Prawdopodobnie w momencie premiery konsol będą one mało dostępne i być może uda mi się zakupić którąś z nich dopiero w okolicach świąt Bożego Narodzenia albo w ogóle po nowym roku. Kolejna rzecz, kiedy tak na prawdę będą dostępne patche "upgradeujące" wersję gry do możliwości nowego sprzętu? No bo jaki byłby sens wydawania pieniędzy, powiedzmy na PS5, jeśli gra i tak wyglądałaby tak samo jak na PS4 Pro?

Do renderowania takich efektów w czasie rzeczywistym potrzebna będzie na prawdę potężna karta graficzna.

    Podsumowując: myślę, że jest to tytuł który ma potencjał ale nie koniecznie jest "skazany na sukces". Wciąż jest w tej materii wiele bardzo istotnych znaków zapytania, które rozwieje dopiero premiera i okres tuż po niej. Owszem, niewątpliwie i niezaprzeczalnie jest to największy projekt w dziedzinie rodzimego gamedev'u. Warto też wspomnieć, że oprócz samej gry CDPR chce rozwijać franczyzy na bazie tej produkcji, co już się właściwie dzieje (gadżety, fotele gamingowe, słuchawki, dedykowane wersje konsol itd.). Spodziewać się należy także i dużych DLC po premierze a zapewne, za kilka lat, także i kontynuacji samej "głównej" gry. Możliwe, że finalna wersja zaszokuje nas ostatecznie grywalnością, wykonaniem, głębią fabuły. Ale dopóki ostateczny, dokończony produkt nie ujrzy światła dziennego doprawdy ciężko to ocenić. Warto też pamiętać, że przed premierą Wiedźmina 3 także było mnóstwo narzekania i znaków zapytania "co to będzie, jak to będzie" a nawet pojawiły się przecieki o niedopracowaniu gry, problemach z wykrywaniem kolizji, downgradach grafiki itd. To jednak, finalnie, nie przeszkodziło temu tytułowi stać się mega sukcesem. Oby i tak stało się w tym przypadku - oby CP77 jednak nie zawiodło i dostarczyło nam wielu godzin lubej rozrywki.